poniedziałek, 11 maja 2015

Pomoc z "Góry"

Jest Ktoś, kto bardzo mi pomaga przetrwać te wszystkie ciężkie emocje związane z niepłodnością. Ktoś, kto daje mi siły żeby iść dalej, żeby nie wpaść w depresję. Ufam Mu z całego serca i wiem, że to, co się dzieje w moim życiu, dzieje się z jakiegoś powodu i w jakimś celu.
Jest to Pan Bóg.

Niepłodność powoduje ogromne cierpienie psychiczne i fizyczne (skutki uboczne leków). Uznałam ją za Krzyż, który postanowiłam wziąć na swoje braki i nieść. Będę nieść go tak daleko, jak daleko będzie potrzebował tego Najwyższy. I wiecie co? Ta wiara właśnie pomaga mi iść dalej. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Dzięki mojej niepłodności i utracie dziecka, która mnie spotkała, zaczęłam wierzyć jeszcze głębiej, zaczęłam troszkę więcej rozumieć. Wiem, że wydaję się dziwne to, iż cokolwiek zawdzięczam takim nieprzyjemnym i strasznym doświadczeniom. Nie jestem w stanie pojąć tego do końca. Ale właśnie tak się dzieje.

Po poronieniu próbowałam się nie załamać. Oczywiście pojawiały się pytania "dlaczego ja", myśli, że przecież się modliłam o ciążę, o jej utrzymanie i jak to tak można, że ja się staram, praktykuję a tu nie wyszło. Postanowiłam jednak, że będę uparta, że nie przestanę się modlić. Po jakimś czasie trafiłam na nagranie O. Adama Szustaka "Moc w słabości". Wysłuchałam wszystkich jego części. Płakałam słuchając, miałam wrażenie, że jest ono do mnie właśnie skierowane. Dostałam wtedy jakichś sił do życia. Zaufałam Jezusowi i zaczęłam modlić się jeszcze więcej. Oczywiście nie zniknęło wszystko nagle, nie , nie zrobiło się lepiej, nie przestałam odczuwać tych skutków ubocznych i nie przestałam przeżywać kolejnych nieudanych cykli. Po prostu jest mi łatwiej, tylko troszkę łatwiej, ale czuję, że Bóg mnie kocha i prowadzi, więc nic złego na pewno się nie stanie. Zaczęłam dostrzegać moją rodzinę, czuć, że muszę skupić się też na innych sprawach a nie tylko na leczeniu. Jeśli moje nawrócenie spowodowane niepłodnością pomoże komukolwiek się nawrócić, to właśnie będzie moje cierpienie z sensem.

Piszę nieskładnie, ale wiążą się z tym wszystkim ogromne emocje. Tak, płaczę przy tym. Ale nie jest to już ogromna czarna rozpacz. To jest wzruszenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz